Podziel się wrażeniami!
Wstęp
A teraz coś, jak zapowiadałem, o technice „high dynamic range imaging”, w skrócie nazywanej HDR. Nie jest celem tego wpisu opowiadanie o tym, od kiedy i jak stosowano tę technikę. W Internecie można na ten temat znaleźć wiele, wobec czego nie ma sensu, abym tu rozwijał opisy dawnej techniki z epoki przed-cyfrowej.
Pierwsze próby tej technologii podjęto już w drugiej połowie XIX wieku. Wynalazca metody, Gustav Le Gray wykonywał tylko dwa obrazy, a w efekcie ich odpowiedniego nałożenia na siebie, niwelował zbyt jasne plamy światła i zbyt głębokie cienie.
Obecna technika cyfrowa umożliwiła w fotografii praktycznie niemal to samo, co tradycyjna, najpierw dzięki odpowiednim programom komputerowym, a w ostatnich latach implementując ten wynalazek bezpośrednio do aparatów cyfrowych.
Moje aparaty z HDR
Przy wyborze mojej pierwszej lustrzanki Sony (A-37), ważną role odegrał fakt, że model ten miał wbudowany HDR. Ale, że przesiadka na Sony z mojego poprzedniego cyfraka, stanowiła ogromny przyrost nowych rozwiązań i możliwości, musiałem mieć czas, aby zapoznawać się z nimi krok po kroku. Stąd HDR nie był pierwszy na liście zadań. Ale w końcu kupiłem statyw i odtąd HDR zaczął przestawać być dla mnie lądem nieznanym.
Oczywistą jest rzeczą, że wraz z moją drugą (aktualną) lustrzanką Sony (ILCA-68), HDR stał się jednym z ważniejszych narzędzi podczas moich ulubionych sesji leśnych – od wiosny do jesieni. Piękna słoneczna pogoda przestała być problemem. Brzmi paradoksalnie i nieco śmiesznie, ale to prawda. I tłumaczę, dlaczego.
Otóż zbyt dużo światła w jasnych polach kadru, gdy w ciemnych polach obok panuje głęboki mrok, może skończyć się dla tych jasnych kompletnym brakiem struktury obrazu, co przejawia się po prostu brzydką, białą plamą. W języku zawodowych fotografów nazywa się to „przepałem”, jako że są to miejsca, jakby całkiem wypalone z treści. Oczywiście słowo „wypalenie” nie ma nic wspólnego z jakimś zagrożeniem dla matrycy. Owe niechciane białe plamy są efektem mniejszej rozpiętości tonalnej matryc, niż naszych oczu. My widzimy np. w parku jasną plamę trawy, ale nadal zieloną, a dla matrycy owa jasność jest już poza jej zasięgiem. Tryb HDR jest zatem sposobem, aby ten zakres tonalny matryc poszerzyć i w efekcie uciec od „przepałów”.
Ustawienia aparatu
Otóż w samym aparacie dobrze jest mieć ustawiony pomiar ekspozycji na wielopunktowy. Chodzi oto, aby pomiar uchwycił informację o poziomie tonalności (chodzi o punkty o różnym stopniu jasności) fotografowanego obiektu z maksymalnej ilości punktów matrycy. Ustawienie to jest pożyteczne także podczas zwyczajnego, codziennego fotografowania.
Jak to działa?
W ustawieniach samego HDR mamy kilka opcji. Pierwsza, automatyczna. Taka właśnie na początek powinna wystarczyć, ale już na tym etapie powinniśmy sprawdzać końcowy efekt, bo do automatyki powinniśmy mieć zawsze nieco ograniczone zaufanie. To podobnie, jak z wyborem trybu fotografowania. Tryb Auto zadowoli każdego nowicjusza, ale w miarę nabierania smaku na lepsze zdjęcia i zależnie od sytuacji, zacznie się w nim wyzwalać potrzeba zwiększonej kontroli nad ustawieniami.
W trybie HDR aparat wykonuje trzy zdjęcia z różnymi korektami ekspozycji. Nakłada je na siebie i zapisuje na karcie pamięci w postaci jednego zdjęcia, jako zdjęcie wynikowe. Jednak oprócz niego zapisuje także drugie zdjęcie, jedno z tych trzech, które korektę ekspozycji miało 0 EV. Nazwę je zdjęciem podstawowym.
Na podstawie odczytu z punktów pomiaru ekspozycji opcja automatycznego HDR ustala, jak wielka jest różnica w jasności tych pól i wprowadza dla dwóch zdjęć korektę ekspozycji, jedną na minus (-), a drugą na plus (+), o ustaloną wartość w EV. Jedno zdjęcie będzie zatem pociemnione, a drugie pojaśnione w stosunku do zdjęcia trzeciego, mającego wartość korekty 0 EV. Oprogramowanie aparatu nakłada te trzy obrazy na siebie, w efekcie czego przytłumione zostają nadmierne rozjaśnienia, a jednocześnie rozjaśnione zbyt głębokie cienie.
Pojawienie się na karcie pamięci dwóch zdjęć pozwala nam potem zweryfikować skutek działania trybu HDR. Może się okazać, że oba obrazy praktycznie pomiędzy sobą w tonalności nie różnią się. Oznaczać to może, że automatyka praktycznie nie odnotowała jakichś nadmiernych różnic w tonalności samego obiektu, czyli brak zbyt jaskrawych świateł oraz zbyt głębokich cieni. Może to także oznaczać, że albo stosowanie HDR nie było uzasadnione, albo pomiar ekspozycji dokonywany odbył się z użyciem bardzo niewielkiej ilości punktów matrycy. Dlatego zalecane jest, aby ustawiać pomiar ekspozycji na wielopunktowy. Ale gdyby zdjęcie wynikowe nadal zawierało trochę miejsc wypalonych, niezbędne będzie przejście na tryb ustawień ręcznych. I opisuję to poniżej.
Drugą opcją w trybie HDR są ręczne ustawienia z krokami co 1 EV, od wartości 1 EV do 6 EV. Wartość najmniejsza oznacza, że i różnica w tonalności pomiędzy zdjęciem wynikowym a podstawowym będzie relatywnie mała. I różnica ta będzie się powiększać wraz z wprowadzaniem większej wartości korekty EV.
Dlaczego zacząłem stosować ustawienia ręczne? Otóż zauważyłem, że niektóre zdjęcia wynikowe, przy automatycznym HDR, w post produkcji musiałem nieco poprawić właśnie w obszarze tonalności. Przypuszczam, że mimo stosowania wielopunktowego pomiaru ekspozycji matrycy, uśrednianie wyniku korekty nie uwzględniało idealnie całego kadru, a zatem niektóre części kadru nie wpływały na wynik końcowy. A poza tym każdy obiekt w terenie jest inny, bo na efekt końcowy ma zapewne wpływ także układ, wielkość i liczba kontrastujących ze sobą w kadrze jego fragmentów.
W praktyce polowej zacząłem ustawiać dla tych samych kadrów różne wartości odchyłki w EV i oceniałem je na bieżąco w podglądzie.
Podstawowym celem stosowania HDR stała się dla mnie chęć ucieczki przed „przepałami”. Dlatego podczas weryfikacji zdjęcia wynikowego badam je przede wszystkim, czy już zniknęły te wypalone białe plamy. Gdyby cienie potem okazały się zbyt jasne, to wystarczy jeden rozsądny ruch suwaka w edytorze komputerowym i po kłopocie. Bardzo przydatne do tej operacji są narzędzia do korekt tonalnych, zawarte w opisywanym już przeze mnie RawTherapee. Ale są i inne programy i być może coś na ten temat niedługo napiszę.
Statyw
HDR nie istnieje bez statywu. Tak było już półtora wieku temu, i tak jest do dzisiaj. Zmieniały się statywy, aparaty i technologia, ale cel jest wciąż ten sam. Te trzy zdjęcia robocze, które wykonuje aparat, muszą być absolutnie identyczne, a zapewnić to może tylko statyw. Dlatego niniejszy wpis poprzedziłem swoim opracowaniem na temat statywów, bo one powinny być i wygodne, i bezpieczne. Zainteresowanych odsyłam do mojego wpisu: „Gdy się stoi na trzech nogach”.
Jednak w warunkach parkowo-leśnych może się czasem okazać, że mimo statywu, coś na zdjęciu wynikowym nałożyło się niedokładnie i dało efekt podwojenia. Tym destruktorem bywa wiatr, gdy w trakcie potrójnego „strzału” poruszą się gałązki, lub liście. Ale na to jedyną receptą jest… cierpliwość i powtórka, gdy wiatr się uciszy.
Z uśmiechem wspominam moje pierwsze próby HDR, ale jeszcze… bez statywu. Próbowałem wtedy fotografować z ręki, ale z bardzo zmiennym szczęściem, a faktycznie bez szczęścia. Te momenty zbliżone do szczęśliwych miały miejsce wtedy, gdy było bardzo dobre mocne światło słoneczne, bo czas ekspozycji był wtedy niezwykle krótki, a seria zdjęć następowała w ułamku sekundy. Skutek był porównywalny do próby fotografowania z ręki przy czasie np. 0,5 sek. Dlatego statyw stał się dla mnie wyposażeniem niezbędnym, nie tylko z powodu niedoborów światła.
Praktyka
Najpierw był krótki wykład, a teraz chciałem pokazać przykład mojego praktycznego zastosowania HDR. Akurat kilka dni temu odwiedziłem mój ulubiony park leśny, czyli Arboretum w Rogowie i już w trakcie spaceru przyszło mi do głowy, aby opracować wpis dotyczący HDR i zebrać na to konto nieco materiału zdjęciowego. A że dzień był, jak na wycieczkę do lasu, wyjątkowo urodziwy, czyli słoneczny, byłem przekonany, że okazji do ucieczki od „przepałów” nie zabraknie.
Spędzenie przeze mnie sześciu godzin w lesie na obszarze ok. 50 ha - w dodatku niemal samotnie, bo w godzinach porannych spacerowiczów na ścieżkach jeszcze nie widać - jest doskonałą okazją do odetchnięcia czystym powietrzem, do wewnętrznego wyciszenia się wspomaganego szumem drzew i świergotem ptaków, i do… spokojnego fotografowania.
Druga połowa maja to okres zaawansowanego kwitnienia, a w Arboretum kwitną wtedy azalie i różaneczniki (rododendrony). Akurat podczas mojej bytności apogeum kwitnienia jeszcze nie nadeszło, ale tu i ówdzie rozsiane po lesie, owe swoiste żywe, pachnące bukiety zaczynały ujawniać swoje piękno.
Na trzech przykładach zdjęć (A, B, C) chciałem wskazać różnice pomiędzy zdjęciem podstawowym, a wynikowym. Wykonałem je jednak na ręcznych ustawieniach HDR, a nie na automatycznych. W pierwszym przykładzie (A) wstawiłem tylko jedną wartość: 4 EV. Dopiero później uznałem, że dla porównań będę fotografował także z odchyłką 6 EV. Na wszystkich prezentowanych zdjęciach podstawowych, na niebiesko zaznaczyłem „przepały”, a na czerwono zbyt głębokie cienie. Można prześledzić, jak zmieniły się te miejsca w zdjęciach wynikowych.
Przykład A
Zdjęcie podstawowe [0 EV]
Zdjęcie wynikowe [4 EV]
Przykład B
Zdjęcie podstawowe [0 EV]
Zdjęcie wynikowe [4 EV]
Zdjęcie wynikowe [6 EV]
Przykład C
Zdjęcie podstawowe [0 EV]
Zdjęcie wynikowe [4 EV]
Zdjęcie wynikowe [6 EV]
Podsumowanie
Wnioski estetyczne, wynikające z efektów użycia HDR, każdy fotografujący musi już wyciągnąć sam, bo to domena wyłącznie jego osobistych preferencji, czy coś jeszcze trzeba poprawić, czy nie. Bowiem jedni wolą zdjęcia bardziej kontrastowe, inni przeciwnie.
Oczywiście powyższy przegląd nie wyczerpuje wszystkich możliwych ustawień, bo nie uwzględniłem trybu automatycznego, a także innych wartości krokowych. Ale gdyby je wszystkie chcieć zastosować, to ten wpis stałby się monstrualny, a silnik strony nie wpuściłby tylu obrazów. Administrator dopuścił możliwość ulokowania we wpisie maks. tylko 10 zdjęć w ciągu 24 godzin.
Ostatecznie nie chodzi jednak o pracę naukową, a o poglądowe zaprezentowanie tematu HDR, co w moim zamyśle mało zainspirować czytelników już do ich własnych eksperymentów.
Zdjęcia wykonano przy użyciu ILCA-68 / SAL 18135.
Witaj Mar_Jan,
dziękujemy za ten inspirujący wpis!
Pozdrawiam
Dziękuję za tę uwagę. Ale taki właśnie, inspirujący, jest cel moich wpisów. Technika HDR, którą Sony zaimplementował do swoich aparatów, w czym bodajże, jak gdzieś czytałem, był podobno pierwszym spośród światowych producentów, potrzebuje szczególnego wsparcia. Ta technika, zanim powstaną kiedyś jakieś „cudowne” matryce, w zdecydowanie rewolucyjny sposób rozszerza możliwości fotografujących. I oni powinni o tym wiedzieć, co dostają do rąk, kupując aparat z HDR. Marketing skupia się, w moim odczuciu, za bardzo na cyfrach i liczbach, a HDR został gdzieś w ich cieniu.
Pozdrawiam!
Bardzo ciekawy post. Mam jednak pytanie do Ciebie z nieco innej beczki. Ile powinno być klatek zapisach na karcie SD? Instrukcja online do mojego ILCE-7M2, podaje: "Na przykład, po ustawieniu wartości ekspozycji 2,0 EV zostaną utworzone trzy obrazy z następującymi poziomami ekspozycji: –1,0 EV, z prawidłową ekspozycją i +1,0 EV."
Jakbym nie kombinował (zarówno w trybie auto, jak i ręcznym podawani skoku EV, mam zawsze tylko dwa zdjęcia. Zgłupiałem:(